lazofiaczyta's reviews
513 reviews

Silna by Agnieszka Płoszaj, Dominika Słowik, Anna Cieplak, Aneta Jadowska, Natalia Fiedorczuk-Cieślak, Katarzyna Berenika Miszczuk

Go to review page

4.0

Książka wpadła mi w oko głównie przez okładkę, która mimo że jest minimalistyczna to robi wrażenie. Potem dowiedziałam się o temacie, który porusza i wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dawno nie udało mi się skończyć książki tak szybko. Zapomniałam jakie to jest świetne uczucie. To sześć różnych opowiadań, które łączy jedno - silna kobieca postać. Mamy tutaj m.in obyczajówkę, fantastykę, kryminał oraz post-apo/dystopię. Do wyboru, do koloru. Jak to w przypadku antologii opowiadań bywa, nie wszystkie jednakowo przypadły mi do gustu, niektóre były lepsze, niektóre gorsze. Najbardziej podobały mi się ,,Duch w szafie” (bardzo chciałabym przeczytać książkę w tym stylu), ,,Miła już byłam” (szczególnie tytuł bardzo pasuje do obecnych wydarzeń) oraz ,,Czerwona sukienka”. W książce poruszono wiele ważnych tematów, takich jak toksyczna relacja, przemoc i prześladowanie w szkole oraz konsekwencje braku wsparcia rodziców. Niewątpliwym plusem jest język, bardzo młodzieżowy i współczesny. A przynajmniej ja miałam takie wrażenie, chociaż mnie do młodzieży daleko
Dziewczyny by Agnieszka Skórzewska-Skowron, Lovie Jenny, Lauren Ace

Go to review page

4.0

,,Dziewczyny” to tytuł, który od dawna miałam na swojej liście do przeczytania. Myślałam, że będzie dłuższa i mniejsza. Mimo że jest to krótka książka (ma zaledwie 32 strony) świetnie ujęto w niej temat siostrzeństwa i przyjaźni. Czwórkę głównych bohaterek - Sarę, Laurę, Alicję i Lilę - poznajemy gdy są dziećmi i każdą wolną chwilę spędzają razem pod (a czasem i na) drzewem, które z czasem staje się powiernikiem ich wszelkich sekretów i wyznań. Każda z nich jest inna a jednak łączy je jedno - przyjaźń. Przez lata dziewczyny przeżywają przygody, zwycięstwa i porażki, ich życia ulegają zmianie, ale drzewo zawsze pozostaje takie same choć one same mają już mniej czasu na spotkania pod nim. Mimo upływu lat i małych sprzeczek wciąż się wspierały i były dla siebie nawzajem. Bardzo podoba mi się jak ta książka jest zróżnicowana. Bohaterki są pokazane jako odważne (hobby jednej z nich jest wspinaczka a druga przemawia do tłumów), inspirujące, kreatywne, osiągające sukcesy, ale także jako troszczące się o innych i pozwalające sobie na chwile słabości. Jedne zakładają własne rodziny i realizują się w byciu matkami, inne rozwijają swoje kariery jako liderki czy pisarki. Mimo że są bardzo różne, nadal łączy je przyjaźń. Nie spodziewałam się, że tyle wartościowego przekazu zostanie zawarte w czymś tak krótkim. Ilustracje dorównują poziomem treści. Proste, a piękne. Niektóre kadry bardzo chciałabym móc oprawić i powiesić na ścianie. Nie miałam żadnych oczekiwań odnośnie tego tytułu, ale totalnie zdobył moje serce. Polecam nie tylko najmłodszym czytelnikom, ale także tym trochę większym jako przypomnienie, że można być kim się chce i warto się na to odważyć. Pokazuje także jak jak ważna i cenna jest w życiu przyjaźń. A jak już jesteśmy przy książkach dla dzieci to polecam serdecznie ,,Marzycielki” Jessie Burton. Zniewalające ilustracje i piękne ponadczasowe przesłanie o wadze siostrzeństwa.
Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. Tom 2 by Elena Favilli, Francesca Cavallo

Go to review page

4.0

,,Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” część 2, autorstwa Francesci Cavallo i Eleny Favilli to pięknie wydany (twarda oprawa) i zilustowany zbiór historii o niezwykłych kobietach. Od dawna miałam na oku tę serię, która obecnie ma już trzy tomy. W końcu do niej przysiadłam i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Widzę parę minusów, ale ogólnie sam zamysł i wykonanie świetne.

Co tak bardzo przypadło mi do gustu? Wybór nieoczywistych postaci i ich różnorodność. Trochę się obawiałam, że mogę znać większość osób i się nudzić. Nic bardziej mylnego. Dzięki tej książce odkryłam mnóstwo nieznanych mi wcześniej sylwetek kobiet, które miały naprawdę potężny wkład w nasz obecny świat. Byłam aż zdziwiona, że wcześniej o nich nie słyszałam.
Na plus daję także to, że jest tu dużo młodych osób, z mojego pokolenia, ale też z rocznika dwa tysiące i późniejszych. Myślę, że to jest bardzo ważne by młodzież i dorastające dzieci widziały osoby w swoim wieku i mogły czerpać z nich przykład i inspiracje.

Mamy tu także reprezentację osób z niepełnosprawnościami, czyli Beatrice Vio, florecistkę i Lauren Potter, aktorkę znaną m.in z roli Becky Jackson w Glee.
Wspomniana jest także kwestia autyzmu. Temple Grandin, profesorka zootechniki z USA, która wynalazła urządzenie do przytulania i wniosła wiele do świata zootechniki jako adwokatka humanitarnego traktowania zwierząt hodowlanych.

Kolejna sprawa to feminatywy. Bardzo mi się podoba, że jest ich tyle i są konsekwentnie używane. To pokazuje, że są one ważne, potrzebne, normalne i że to nie żadna fanaberia. Tak częste używanie ich pozwala się z nimi opatrzeć i zaznajomić a potem powoli wcielać w życie.

Istotną sprawą jest poruszanie ważnych i poważnych tematów jak rasizm, kolonializm, przemoc, uprzywilejowanie rasowe, wage gap (luka płacowa), to, że kobiety nigdy nie miały łatwo ponieważ musiały liczyć się z wieloma trudnościami tylko dlatego, że były kobietami i m.in zabieraniem ich osiągnięć czy odkryć i przypisywaniem sobie ich zasług przez facetów. Uważam, że to bardzo ważne by edukować i uczulać młode osoby na takie rzeczy by wiedziały więcej, rozumiały mechanizmy otaczającego ich świata i by mogły być zmianą.

Niestety musi być łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Szeroki i zróżnicowany dobór postaci jest jak najbardziej na plus, jednak myślę, że trzeba uważać na to komu się daje platformę i co ta osoba ma do zaoferowania. Mówiąc wprost, nie podoba mi się, że umieszczono tutaj J.K. Rowling. Wiem, że bez jej twórczości seria Harry Potter nie ujrzałaby światła dziennego (i nie mam nic do osób lubiących te książki i całe uniwersum skupione wokół nich), ale poglądy Rowling i jej działalność jest mocno szkodliwa. Uważam, że nie powinno się dawać (roz)głosu osobie, która otwarcie wyklucza innych tylko dlatego, że są inni i nie pasują do jej wizji świata. Tak po prostu nie można. Jest to szkodliwe i tyle. Nie ma feminizmu bez osób trans i jeżeli wyklucza się kogoś, ale nadal mówi się feministyczne hasła o jedności i solidarności to sorry, ale to nie jest feminizm. Feminizm nie wyklucza nikogo, jest dla wszystkich bo wszystkim jest potrzebny i każdy człowiek jest ważny.

Tyle z minusów. Koniec końców, bardzo mi się ta książka podobała. Ogólny przekaz by być odważną osobą i żyć tak jak się chce nie patrząc na zdanie innych, nie bać się, zaryzykować i odkryć nową ścieżkę jest bardzo ważny.

Polecam szczególnie młodym osobom, ale takim nastoletnim bo jednak poruszane są tam cięższe tematy, ale bardzo ważne. No i tym wszystkim, co chcą się po prostu więcej dowiedzieć.
Czuć tu taki mocny vibe girl power i jest to bardzo pokrzepiające, zwłaszcza, że o osiągnięciach kobiet i ich zasługach w historii świata nadal mówi się (za) mało. Najwyższy czas to zmienić.
The Office. Dzień w podstawówce Dunder Mifflin by Robb Pearlman

Go to review page

3.0

Sksiążkowaną wersję kultowego serialu odkryłam zupełnym przypadkiem będąc w pracy. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego zostało wydane a jest to nowość z kwietnia tego roku. Lubię serial, widziałam go parę razy i nadal śmieszą mnie urywki z niego, ale nie sądziłam, że ktoś będzie w stanie zrobić z tego wersję dziecięcą.

Historia jest podobna. Mamy głównego bohatera Michaela Scotta, który zostaje wybrany na przewodniczącego klasy w szkole podstawowej Dunder Mifflin, ale jest jeden problem - Michael nie wie jak być przewodniczącym, dlatego też robi dobrą minę do złej gry, co generuje dużo niespodziewanych sytuacji, z którymi on jako swoisty szef musi sobie poradzić. Jest to książka dla dzieci, dlatego też sytuacje z serialu zostały siłą rzeczy mocno ugrzecznione i wyselekcjonowane a sama historia zawiera krzepiące przesłanie, że czasem nawet najlepszy przywódca potrzebuje pomocy i że proszenie o nią nie jest powodem do wstydu. Dodatkowo książka zawiera pewien element rozrywki polegający na szukaniu ukrytych w ilustracjach przedmiotów charakterystycznych dla serialu jak figurka Dwighta, kubek Michaela czy zszywacz w galaretce.

Gratką dla osób, które znają pierwowzór są kadry nawiązujące do krótkich wywiadów bohaterów, mówiących w nich o swoich odczuciach. Mamy tutaj także kultowe sceny jak wywalenie się Kevina z jego słynnym chilli czy mianowanie Dwighta na asystenta przewodniczącego, a wg samego zainteresowanego na zastępcę przewodniczącego (ang. assistant (to the) regional manager).
Podoba mi się sam zamysł, ale ilustracje mnie jakoś specjalnie nie ujęły.
Jest to całkiem niezła i interesująca książka, jednak mam wrażenie, że zostanie w mojej pamięci bardziej jako swoista ciekawostka.
Dziewczyna z konbini by Sayaka Murata

Go to review page

3.0

Dość krótka książka opowiada historię Keiko Furukury, 36-letniej kobiety, która pracuje w konbini, czyli małym sklepie czynnym całą dobę podobnym do naszych Żabek.
Być może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Keiko robi to od osiemnastu lat, lubi to i ku rozczarowaniu (zdziwieniu?) rodziny nie ma zamiaru się ustatkować wychodząc za mąż lub szukać lepszego zatrudnienia. Wizja schematycznego życia jak większość społeczeństwa ją po prostu nie interesuje. Odkąd pamięta była tą dziwną osobą, nie do końca rozumiała emocje i zachowania innych ludzi. Zresztą ten brak zrozumienia działał w dwie strony. Środowisko przez lata próbowało ją naprawić by niczym puzzel pasowała do układanki. Udało im się, ale tylko pozornie. Keiko z czasem wyuczyła się oczekiwanych od niej emocji i zachowań, ale nadal nie rozumiała czemu akurat tak należy postępować. Praca w konbini sprawia, że w końcu czuje, że pasuje, że nie jest dziwna i że nie trzeba jej naprawić. Praca w sklepie spożywczym za pewne kojarzy się wielu osobom z powtarzalnością i nudą. Keiko jednak lubi tę rutynę. Daje jej poczucie bezpieczeństwa. Wie co ma być, jak się powinna zachować i czego może oczekiwać od klientów. Poukładany świat bohaterki zostaje zaburzony gdy do sklepu zostaje przyjęty Shiraha, nowy pracownik, który wykazuje podobne nieprzystosowanie do życia.

Bardzo podobał mi się sposób pisania. Płynie się z tekstem. Głównym powodem sięgnięcia po ten tytuł była sama tematyka. Presja w społeczeństwie japońskim (ale nie tylko, to samo jest przecież w Korei Południowej i Chinach, u nas także, ale nie w takim stopniu) do bycia najlepszym zawsze i wszędzie i życia w jeden słuszny sposób jest ogromna i kultywowana od pokoleń. Gdy człowiek coraz więcej dowiaduje się o realiach życia w takim społeczeństwie (zwłaszcza problemach i konsekwencjach bycia innym) nagle ta cała słodko-lukrowa popkulturowa otoczka rozpada się na kawałki i przestaje już być tak fajnie.

Keiko mimo że była dosyć specyficzna to zyskała moją sympatię, rozumiałam jej rozterki. Myślę, że każdy mający jakieś doświadczenie w obsłudze klienta (zwłaszcza pracując w sklepach) jest w stanie poczuć nić porozumienia z bohaterką. Było naprawdę dobrze do momentu gdy nie pojawił się drugi bohater, czyli Shiraha. Jak tylko o nim pomyślę to krew mi się gotuje. Niestety, ale swoją osobą wymazał wszystkie poprzednie wrażenia z lektury. Dla mnie to był chybiony pomysł. W ogóle nie umiałam uwierzyć, że Keiko i Shiraha zmagają się z podobnymi problemami.

Ona w pewien sposób zaakceptowała swoją inność, nauczyła się z tym żyć. Utrzymuje się sama, lubi swoją pracę i nie robi nikomu krzywdy swoim stylem bycia. Shiraha jest zupełnie inny. Mam wrażenie, że dorabia sobie ideologię (a właściwie teorię, że obecny świat to nadal epoka neolitu tylko w nowoczesnym wydaniu) do swojej słabej sytuacji życiowej. Nie chce podjąć żadnej pracy. Nie lubi gdy inni go oceniają i wchodzą w jego życie, ale nie ma problemu z tym by sam tak robić. Obwinia innych ludzi za swoje porażki a ratunku upatruje w ślubie z bogatą kobietą i życiu na jej koszt. Oczywiście żadnej wybranki nie udaje mu się znaleźć ponieważ żadna nie pasuje do jego wymagań. Taki Ferdek Kiepski tylko bardziej. Autentycznie typ jest równie wkurzający jak przerażający. Jego zacięcie stalkersko-incelskie i teksty o kobietach przyprawiają o dreszcze i zgrzytanie zębami. Jakbym miała do czegoś przyrównać jego zachowanie to do facetów co mówią, że wskaźnik samobójstw u mężczyzn jest wysoki i czemu nikt się tym nie interesuje a jednocześnie krytykują innych mężczyzn za byle gówno, np. to, że mają emocje, że mówią o swoich problemach i że nie są typowymi macho. Nie wiem na jakiej płaszczyźnie on i Keiko są podobni.

Ale wracając do samej książki, spodobało mi się zakończenie. Idealnie się wpasowuje w klimat książki. Na szczęście nie sprawdziły się moje teorie i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Gdyby koniec był inny to myślę, że nie współgrało by to z całością. Na koniec parę słów o wydaniu, które jest śliczne. Kolorystyka i styl ilustracji (a la akwarele) bardzo pasują.

Jest to z pewnością dziwna książka i nie każdemu podejdzie. Szczerze mówiąc, sama nie wiem co do końca o niej sądzić. Podobała mi się, ale ta łyżka dziegciu w postaci Shirahy sprawiła, że raczej nie pozostanie mi długo w pamięci. Niemniej jednak nie żałuję lektury. Jeśli ktoś interesuje się tematyką azjatycką to polecam, ale z małą adnotacją, żeby nie mieć żadnych oczekiwań i dać się zaskoczyć. Ja oczekiwałam nie wiadomo czego i trochę się zawiodłam.
Sezon na truskawki by Marta Dzido

Go to review page

4.0

,,Sezon na truskawki" to zbiór dziewięciu opowiadań, którego autorką jest Marta Dzido, znana pisarka i reżyserka. Tematem tychże opowiadań jest szeroko pojmowana cielesność, zmysłowość i seksualność. Każde jest napisane z innej perspektywy (m.in nastolatek a potem młodych dziewczyn, mężatki oraz kobiety w kryzysie wieku średniego) co daje unikalne doświadczenie poznania historii od środka. Mimo że temat wspólny jest jeden to nie ma tu dwóch takich samych tekstów. Każdy jest na swój sposób inny.
Co raz bardziej przekonuję się do formy jaką są opowiadania. Nie wszystkie podobały mi się w równym stopniu, ale chyba przestaję oczekiwać, że każde powali mnie na kolana bo zawsze będzie takie co mi się spodoba bardziej i takie co mniej.
Najbardziej przypadło mi do gustu pierwsze, czyli ,,Od jednego do dziesięciu”. Absolutnie cudowne. Było tam też dużo smaczków, które kojarzę ze swojej młodości jak tytułowa gra, która zawsze musiała być na szkolnych Andrzejkach. Jeśli miałabym określić nastrój tego opowiadania to byłyby to późne lata 90, trochę nostalgii, ale ze świadomością, że codzienność nie była tak różowa jak się może wydawać. Bardzo dobrze się to czytało i mimowolnie każde kolejne porównywałam do tego pierwszego.
Inne, które również polubiłam to ,,Luna” (bardzo ciekawe), tytułowe ,,Sezon na truskawki” oraz ,,Laleczki”. Natomiast nie bardzo pasowało mi do całości ,,Jedna jedyna”.
Mimo to szczerze polecam bo cały zbiór napisany jest tak pięknym i barwnym językiem, a jednocześnie niesamowicie lekko i płynnie.
Bardzo mnie cieszy, że wychodzi teraz tyle książek, które przełamują tematy tabu jakimi są cielesność i seksualność (zwłaszcza kobiet) i często robią to w sposób wyszukany i po prostu piękny.
Spontaniczna lektura, która zdecydowanie była tego warta.