A review by lazofiaczyta
Krew, która nas dzieli by Edyta Prusinowska

1.0

Jedna gwiazdka to i tak za dużo XD UWAGA BĘDĄ SPOILERY bo inaczej się musiałabym zawrzeć się tylko w tym jednym początkowym zdaniu. No i będzie bardzo długo bo nie mogę pozwolić żeby mój trud poszedł na marnę xD

W krótkim czasie przeczytałam dwie książki, które były miksem różnorakich nawiązań, wyświechtanych schematów i zaoferowały mi absolutne zero kreatywności. To jest jedna z nich.

Niby wiedziałam czego się spodziewać bo dotarł do mnie jedynie fragment o okresie i wampirach i jeszcze kojarzyłam, że okładka była dość podobna do innej zagranicznej książki również YA i z wampirami, ale nie sądziłam, że może być tak źle XD

Wracając jeszcze do wspomnianego fragmentu o okresie i wampirach, który podobno miał przełamać tabu okresowe i pokazać, że bohaterki książkowe również to spotyka, mimo że rzadko się porusza ten temat. Idea bardzo światła, ale wykonanie słabe. Tu przywołam mój ulubiony cytat ,,Koniec Maskarady" od Samanthy Shannon, która idealnie ubrała w słowa to jak się człowiek czuje podczas okresu.

“Are you unwell, Paige?”
“Fine. My uterus is just confirming that it will not be growing a baby this month. With good reason,” I said, “since a tiny, defenseless human is not really what I need while I’m on the run from agents of tyranny.”
“You are menstruating.”
“I am menstruating,” I confirmed gravely.
“I see.” His eyes darkened. “Is it very painful?”
I considered.
“I’ve never had to describe it before,” I said, musing. “I suppose it’s like having all my lower organs crammed right down into my pelvis, then soaked in boiling water, so they’re sore and swollen. It’s a heavy, aching…downward-ness. But then it also feels like I’ve been kicked in the back. And the stomach. And the legs. Oh, and I’ve got a splitting headache.”
Arcturus had stopped plunging the coffee.
“And you feel able to train,” he said, after a long pause. “While experiencing those sensations.”
I rubbed the corner of my eye. “I’m grand.”

To zrobiło więcej niż rozmowa głównej bohaterki z wampirem i zorientowanie się, że ma przecież dziś okres a on jest wiadomo kim, a potem z ulgą ogarnięcie, że może wywalić z głowy jego obraz kiedy zamiast herbaty wrzuca do wrzątku tampony XD

Ale zacznijmy od początku. Dawno nie czytałam tak męczącej książki. Serio, wypełniona jest gigabajtami niepotrzebnych nikomu informacji. Właśnie ten nadmiar i szczegółowe opisy nieistotnych rzeczy skojarzył mi się bardzo ze starymi fanfikami i potem nie było już lepiej xD W pewnym momencie pomijałam całe fragmenty o tym jak bohaterka robi podwójne śniadanie dla siebie i matki i czemu to robi albo szczegółowe opisy wyrwane rodem z podręcznika do biologii, które nic nie wnosiły do fabuły a miały pokazać, jaka to nasza główna bohaterka jest mądra. Cel nie został osiągnięty, głównie dlatego, że wiało nudą na kilometr no i Dakota nie jest jakaś szczególnie mądra, mimo że umie biologię i ma dobre oceny XD

Bohaterowie są na maksa schematyczni, typowe postacie z seriali młodzieżowych bądź książek z lat 2010, płascy i kartonowi do bólu. Mamy więc Dakotę, naszą główną bohaterkę, która ma ciężką sytuację w domu, jej jedyną pasją jest biologia a szansy na wyrwanie się upatruje w studiach medycznych. Zwyczajna dziewczyna, która się nie wychyla. Jej najlepsza przyjaciółka, Lucy, lubi modę i makijaż no i nie idzie jej zbyt dobrze w szkole. Ubiera się kolorowo i z ich dwóch ona jest bardziej popularna. Jest też jakiś gość, chyba ich wspólny kolega, który coś tam kręci z Lucy o idiotycznej ksywie Paladyn, który jest uosobieniem typowego sportowca XD No i jest jeszcze love interest, Henry, który jest bosko piękny, mający gdzieś hierarchię szkolną i raczej trzymający się na uboczy. Jest bogaty, mieszka w zamku i nie umie biologii. Ironiczne bo jest synem typa co zrewolucjonizował medycynę i wymyślił jakiś super sposób na pobieranie krwi. Henry jest również samotny i udręczony. Dla mnie był połączeniem Edward ze ,,Zmierzchu" i Stefana z ,,Pamiętników Wampirów".

Akcja jak zawsze dzieje się w małym miasteczku gdzieś w UK, ale równie dobrze mogłaby się dziać w Polsce, ale niestety nasz kraj nie jest tak trendy i cool jak chociażby USA czy wspomniane UK. Nie czuć w ogóle klimatu miejsca, gdzie rozgrywają się wydarzenia. To, że nie jest to nasze polskie podwórko wiemy ponieważ Dakota używa funtów i ludzie mają angielskie imiona, ale to tyle. Miałam mocne odczucie, że są to nasze znajome realia, ale przeszczepione na grunt zagraniczny bo bohaterka nawet szkołę zaczyna tak jak u nas XD Na pewno nie tylko u nas rozpoczęcie szkoły jest 1.09, ale no wydaję mi się to bardzo leniwym zabiegiem.

Sama książka jak już wspomniałam jest niesamowicie nudna, nic się w sumie nie dzieje, mimo że absurd absurd pogania i to do takiego stopnia, że nie sądziłam, że to możliwe XD Wszyscy sobie żyją w tej mieścinie mniej lub bardziej szczęśliwie i w miarę spokojnie aż tu nagle zostaje zabity nauczyciel biologii a jego śmierć jest uznana za atak dzikiego zwierzęcia, mimo że nie ma takich w okolicy. ,,Pamiętniki Wampirów" dzwonią i chcą swój schemat z powrotem XD To nie będzie ostatnie nawiązanie do tego dzieła popkultury. No i tu zaczyna się pierwszy z wielu absurdów bo typ, pan Braun, był przedstawiony jako typowa piła, człowiek, co się do wszystkiego przyczepi i złapie za słówka jak się powie trochę inaczej mimo że sens będzie ten sam. A tu nagle proszę bardzo, wszyscy płaczą, wspominają, jaki był super i że nawet pieska zaadoptował, normalnie złoty człowiek XD No chyba kurde, mówimy o kimś innym, niestety nie miał brata bliźniaka, z którym można go pomylić, ale brat (nie bliźniak xD) zjawia się na pogrzebie, daję dziwną mowę i mówi, że będzie w mieście tak długo aż nie dowie się prawdy xD No i wszyscy robią się podejrzliwi

Głównie obserwujemy jak Dakota uczy się do egzaminów, jak pomaga w nauce Henry'emu, któremu daje korepetycje i stają się one dla niej źródłem zarobku bo on jest bogaty i może rzucić sobie kwotą 150 funtów za godzinę jakby to była dycha a ona przyjmuje tę propozycję bo w sumie nie ma wyjścia. Matkę ma alkoholiczkę, bez pracy więc cały dom jest na głównie Dakoty. W ogóle rozwiązanie wątku z jej matką sprawiło, że musiałam wyjść na zewnątrz i rozchodzić to co się odwaliło XD Czasem Dakota pójdzie do biblioteki, czasem na imprezę albo do kawiarni i tak się toczy akcja plus jest trochę creepy bo no nadal nie wyjaśniła się sprawa Brauna.

Btw imprezy tragicznej w skutkach i kolejnych nadciągających absurdów XD Ona i Lucy idą na domówkę do jakiejś typiarki. Dakota ofc zabiera z domu wino od matki, ona nie pije, ale za to Lucy tak. W międzyczasie najlepsza bff i Paladyn zerwali chociaż nie byli w sumie razem więc jest drama. Dakota unika Henry'ego bo Erin (jego niby kuzynka co się nagle zjawiła a tak naprawdę kolejna wampirzyca xD) jej powiedziała parę niepokojących rzeczy o nim, żeby wytłumaczyć swoje i Henry'ego zachowanie z pogrzebu Brauna. Skrót: Dakota przypadkiem zobaczyła jak Erin z butelką z czymś, co wygląda jak wino się całuje z Henrym a przecież są kuzynostwem. Nie wiedziała tylko, że Erin tak naprawdę chciała wmusić w niego krew a on nie chciał bo był w swoim Stefan moment. Nie będzie pił krwi, nawet se jej dawkował, ryzykując tym samym, że mu odjebie z głodu przy zwykłych ludziach nagle. Bardzo odpowiedzialnie młody człowieku XD Koniec końców, jak on przychodzi to ona ma takie ,,Nie zbliżaj się do mnie, nie chcę z tobą gadać" i idzie szukać Lucy. Nie może jej nigdzie znaleźć. Wychodzi na zewnątrz a jest zima i widzi, że bestie leży bez kurtki w śniegu i zakrwawiona. Pewnie jakieś dzikie zwierzę ją zaatakowało XD

I tu zaczyna się cała karuzela absurdów. Bestie ląduje w szpitalu, jest w śpiączce, prawie umiera, ale Dakota ma takie ,,Nie, nie dam jej umrzeć. Zrobię antidotum na jad wampirzy" i robi to. W pięć dni bez żadnego wcześniejszego przygotowania i z pomocą podręczników, wyjebanego zapewne w kosmos laboratorium ojca Henry'ego i samego Henry'ego, o którym już wie, że jest wampirem. Przypominam, że typiara jest jeszcze w szkole i ma egzaminy na głowie, ale najwidoczniej jest taka super zdolna XD Potem później w fabule wychodzi, że no niekoniecznie, w czym uświadamia ją złol przehype'owany do granic możliwości, czyli brat zabitego nauczyciela biologii, do którego nieświadoma niczego poszła na staż bo będzie dobrze wyglądał w papierach XD

Ale akcja z antidotum to nic. To jak został rozegrany wątek uzależnienia alkoholowego matki Dakota to jest dopiero absurd, który leży i kwiczy, wołając o pomstę do nieba. Zaczęłam się zastanawiać czy to jest po prostu tak durne, czy już obraźliwe a może jednak 2w1? Bo nie dość, że tu jest od cholery motywów kopiuj wklej ze ,,Zmierzchu" i ,,Pamiętników Wampirów" to jeszcze mamy stary dobry motyw wymazania pamięci XD Czaicie, że matka Dakoty pewnego dnia obudziła się, poszła do sklepu i zobaczyła w szybie swoją twarz i stwierdziła ,,Dość. Po co ja w ogóle piję? Zmieniam swoje życie od teraz od 180*" i tak też się stało. Ale to nie koniec, wracając zaszła do piekarni bo zobaczyła ogłoszenie o pracę i uwaga dostała tę pracę po krótkiej rozmowie z właścicielką. Następnie wywaliła cały alkohol z domu, posprzątała i zaczęła gotować obiad. No myślałam, że jebnę jak to przeczytałam XD

Wyjaśnienie jej nagłego ozdrowienia jest jeszcze gorsze bo zrobiła to Erin w ramach prezentu dla Dakota bo ma na nią crusha i słyszała jak ta mówi, że chciałaby, żeby jej mama była taka jak kiedyś. Nie wiem, może ja za bardzo poważnie do tego podchodzę, ale no imagine this, że czyta to ktoś, kto ma w rodzinie osobę uzależnioną od alkoholu i wie jak to jest i nagle czyta, że tu typiara magicznie ozdrowiała w sekund pięć. Dla mnie to jest szkodliwe i obraźliwe, biorąc jeszcze pod uwagę, w jakim kraju żyjemy i jak duży mamy problem z alkoholem i jak jest on znormalizowany społecznie. To przelało czarę goryczy i chciałam rzucić to gówno w cholerę, ale się zawzięłam i nie wiem, po co mi to było bo potem jest tylko gorzej XD

Kolejny absurd to taki, że typ od stażu okazał się złolem, jak już wcześniej wspomniałam. Ma jakiś osobisty beef z ojcem Henry'ego, ale już nie pamiętam o chodzi. Trochę jest łowcą wampirów a trochę szalonym naukowcem co chce wynaleźć lek na wampiryzm i z tego powodu wziął Dakotę do tego projektu bo on pracuje nad antidotum 20 lat i nic a ja jej się udało w 5 dni, co z tego, że tak naprawdę się nie udało, ale ciii xD Poza tym, że jest złolem to ma nieśmiałego syna co uczy się w domu i jego jedyną cechą jest to, że się jąka i to jest tak stereotypowe jąkanie się, że nie mogłam. Za mało było stereotypów, to mamy jeszcze to xD Kolejne niepotrzebne informacje o szczurach, usprawiedliwiające w mniemaniu złola jego eksperymenty na nich, a potem książka przybiera nieco inny obrót i z młodzieżówki zamienia się w akcyjniak wanna be bo typ ją kuje strzykawką z trucizną i robi z niej przynętę na Henry'ego XD Wiadomo Henry zjawia się razem z Erin cali na biało, jest walka, jest dramat, uwalniają Dakotę, ale za cenę wolności Henry'ego, który zawiera pakt krwi ze złolem i staje się jego marionetką. Znowu flashbacki do ,,Pamiętników Wampirów" i wątku Stefana i Klausa XD

Dziewczy uciekają, niby żyją swoim życiem, ale tam gdzieś ten biedny Henry jest i złol go torturuje. W międzyczasie Lucy umiera przez ten jad wampira. Smutno, smutno, cała ceremonia pogrzebowa, ale tak naprawdę to średnio to można poczuć bo jak się nie lubi bohaterów to ich losy nie obchodzą za bardzo człowieka. Jest to też kolejna świetna okazja do zalewu informacyjnego, tym razem na temat ostatnich posiłków skazanych bo taką też mowę przygotowała Dakota xD

Dawno nie było absurdów, co nie? To proszę bardzo, kolejny. Matka, która wróciła do swojego starego ja, stwierdza, że ona to by chciała się przeprowadzić do Londynu, zwłaszcza, że udało jej się znaleźć idealny lokal na piekarnie i w końcu mogłaby swoje marzenie zrealizować. Fajnie, good for you girl, ale ja mam pytanie za co chcesz się przenieść do Londynu i wynająć lokal skoro jeszcze niedawno każde pieniądze przepijała i razem z Dakotą tonęły w długach i to takich, że dostawały mnóstwo listów od banku a Dakota musiała się gimnastykować nad tym za co kupić podstawowe jedzenie? No i niby można powiedzieć, ale hej przecież Dakota dostała od Erin pierwsze wydanie Frankensteina co chodzi za milion funtów i w dodatku drogi naszyjnik. Owszem, ale matka o tym nie wie więc skąd niby weźmie kasę na przeprowadzkę i rozpoczęcie biznesu? No chyba, że Erin wraz z wymazaniem pamięci przelała jej wspomniany milion funtów bo co za suma dla wampirów, to pewnie marne grosze na waciki XD No i Dakota nad tym kmini bo niby spoko pomysł i w sumie nic jej tu nie trzyma. Egzaminy zdane, Henry przepadł, Erin też a Lucy umarła. Na to ostatnie powiem tak, czyżby? XD

Więc teraz jest czas na zakończenie, które jest najgorsze z tego wszystkiego bo jest idiotyczne plus mam wrażenie, że autorka sobie przypomniała, że już tyle napisała to trzeba by było jakoś to zakończyć, ale nie wiedziała jak więc wyszło jak wyszło.

Dakota i Erin umówiły się na spotkanie żeby zrobić burzę mózgów jak uwolnić Henry'ego bo ojciec się na niego wypiął i jak nie one to nikt już nie został. Więc jak Dakota słyszy dobijanie się do drzwi to leci otworzyć a tam w progu nie zgadniecie kto... Lucy, która wstała z grobu XD No ja pierdolę no. Nie spodziewałam się tego bo to było zbyt idiotyczne, ale jak tylko ona się pojawiła to wiedziała do czego to zmierza. W skrócie, Lucy umarła z jadem wampirzym w organiźmie więc teraz ona staje się wampirem i będzie dylemat czy chce się przemienić w wampira czy jednak serio umrzeć. No nie mogłam no. Gorzej to się tego nie dało zakończyć. Na co były te moje wysiłki? XD

400 stron absolutnie tego nie wartych. Wypełnionych watą słowną tak że można by wywalać całe paragrafy a i tak by jeszcze zostało. Płascy bohaterowie, którzy mnie w ogóle nie obchodzili. Nudna rozciągnięta fabuła pełna absurdów. Podejście do ważnych tematów na żenująco niskim poziomie. Kwestia reprezentacji queerowej... Powiem tyle, była na poziomie polskich komedii romantycznej czyli najlepszy przyjaciel gej, którego jedyną cechą jest to, że jest gejem. Główna bohaterka mimo że coś czuję do Henry'ego i się z nim całowała, to nie widzi nic złego w tym, że krótko potem gdy go nie ma pocałować się z Erin, która ma nią crusha (stąd drogie i dziwne prezenty chyba XD) żeby zobaczyć jak to jest a potem się zastanawia jakby to było być z nią.

Nie oczekuję żeby ta książka zmieniła moje życie i żeby autorka wymyśliła koło na nowo, ale kurczę nawet jeśli sama historia była już opowiedziana po sto razy to można było chociaż wymyśleć jakiś ciekawy świat albo bohaterów, którymi się przejmę nawet w małym stopniu. A tak to mamy festiwal tego wszystkiego co już znamy z popkultury praktycznie kopiuj wklej. Jedynym plusem jest okładka bo jest po prostu ładna, ale nie pasuje do treści książki.

Miałam w planach przesłuchać ten twór, ale nie dałam rady bo czyta go autorka i nawet na prędkości 1,5 x nie dałam rady więc potem leciałam ebookiem. Gdyby nie challenge ode mnie dla mnie żeby skończyć to w weekend to pewnie nadal leżałoby rozgrzebane.

Jeśli szukacie odmóżdżacza np. na obecne upały to można spróbować, ale wg mnie nie warto. Są złe książki, przy których człowiek się dobrze bawi i są tak złe, że aż dobre i są takie co są po prostu złe i na dodatek nudne i człowiek się męczy. ,,Krew, która nas dzieli" stety lub nie jest właśnie tą drugą opcją, przynajmniej dla mnie. Dowiedziałam się, że ma wyjść w tym roku druga część, ale nie zamierzam iść dalej w to bagno. Poczekam na recenzję albo lepiej jakieś szczegółowe omówienie na YT bo nie zamierzam sobie tego robić ponownie XD