Scan barcode
A review by white_as_rainbow
Raybearer. Władcy Promienia by Jordan Ifueko
4.0
Świetny kawał fantastyki!
Rozbudowany świat, nowe kultury, świetny finał! Książka ma naprawdę genialny potencjał i to jak na ten moment zapowiada się druga część jest bardzo dobrym pomysłem. Fabuła łamie schematy i przedstawia bohaterów, którzy są w stanie zaskoczyć mnie na każdej stronie. O dziwo bardzo podobał mi się delikatny wątek romantyczny, który został zręcznie wpleciony w fabułę.
Miałam problem z wgryzieniem się z historię i trochę mieszały mi się informacje/miejsca/ludzie, ale to już raczej kwestia tego, że musiałam bardzo odkładać czytanie i rozciągnęło się ono w czasie. Dlatego polecam raczej wciągnąć tę książkę na przysłowiowy "raz".
Moim zastrzeżeniem jest to, że książce brakuje kilkudziesięciu stron. Historia jest bardzo rozciągnięta w czasie i czasami mam wrażenie, że zostaliśmy obrabowani z fajnych scen, które dały by mi szansę zżycia się z bohaterami. Książka już wchodzi w świat bardziej rozbudowanej fantastyki i nikt nie narzekałbym gdyby była trochę grubsza.
Np większość rodzeństwa namaszczonych pozostaje dla mnie zagadką, a Tarisai cały czas wspomina o tym jak to bardzo ich kocha itp. Czuję że ja nie miałam nawet szansy ich wystarczająco poznać, a co dopiero w jakikolwiek sobie się do nich przywiązać
Rozbudowany świat, nowe kultury, świetny finał! Książka ma naprawdę genialny potencjał i to jak na ten moment zapowiada się druga część jest bardzo dobrym pomysłem. Fabuła łamie schematy i przedstawia bohaterów, którzy są w stanie zaskoczyć mnie na każdej stronie. O dziwo bardzo podobał mi się delikatny wątek romantyczny, który został zręcznie wpleciony w fabułę.
Miałam problem z wgryzieniem się z historię i trochę mieszały mi się informacje/miejsca/ludzie, ale to już raczej kwestia tego, że musiałam bardzo odkładać czytanie i rozciągnęło się ono w czasie. Dlatego polecam raczej wciągnąć tę książkę na przysłowiowy "raz".
Moim zastrzeżeniem jest to, że książce brakuje kilkudziesięciu stron. Historia jest bardzo rozciągnięta w czasie i czasami mam wrażenie, że zostaliśmy obrabowani z fajnych scen, które dały by mi szansę zżycia się z bohaterami. Książka już wchodzi w świat bardziej rozbudowanej fantastyki i nikt nie narzekałbym gdyby była trochę grubsza.
Np większość rodzeństwa namaszczonych pozostaje dla mnie zagadką, a Tarisai cały czas wspomina o tym jak to bardzo ich kocha itp. Czuję że ja nie miałam nawet szansy ich wystarczająco poznać, a co dopiero w jakikolwiek sobie się do nich przywiązać